Francja na ostatniej prostej
05.05.2017
Anna Kocjan
Dyrektor Inwestycji Kapitałowych w DSA Investment SA,
trader giełdowy
Już w niedzielę II tura wyborów prezydenckich we Francji. Wydaje się, że na ich temat powiedziano już chyba wszystko i przeanalizowano pod każdym możliwym kątem. Z czysto reporterskiego obowiązku powiem tylko, że w ostatnich sondażach Emmanuel Macron utrzymuje przewagę ponad 20 punktów procentowych, jest więc niemal pewnym kandydatem do zwycięstwa. Dopóki jednak Francuzi nie oddadzą głosu, nie przesądzajmy sprawy – zbyt wiele razy wyborcy zaskakiwali w ostatnich miesiącach.
Warto jednak zobaczyć, co dzieje w otoczeniu francuskich wyborów, bo Europa w ostatnich dniach wydaje się być najjaśniejszym punktem analiz ekonomicznych i danych makro. Przede wszystkim europejska waluta bardzo konsekwentnie pnie się w górę. Od 10 kwietnia umocniła się wobec dolara o prawie 4%. Umacniała się także wyraźnie względem walut uważanych za „bezpieczne przystanie”, tj. japońskiego jena - o 7,5% od 17 kwietnia i franka szwajcarskiego – o 2% od 17 kwietnia.
Na północ poruszają się także z entuzjazmem europejskie indeksy – 4 maja DAX pierwszy raz w historii wspiął się powyżej 12600 punktów, CAC40 w ciągu zaledwie 5 dni wzrósł o 2%, w tym najsilniej po prezydenckiej debacie wygranej w ocenie większości pytanych przez Macron’a, która odbyła się w środowy wieczór. O ponad 2% w tym tygodniu rosły także inne indeksy, np. hiszpański, włoski. Wygrana Macron’a zdecydowanie jest już uwzględniona w wycenach europejskich aktywów i coraz bardziej aktualnym staje się pytanie, czy entuzjazm nie przekłada się na rynki zbyt mocno i czy po wyborach nie nastąpi schłodzenie zarówno waluty, jak i rynków akcyjnych, nawet w przypadku przewidywanej wygranej centrowego kandydata.
Na szczęście dla inwestorów pokrywających europejskie rynki, wzrosty są dyktowane nie tylko francuskimi sondażami, ale także twardymi danymi z gospodarek europejskich. Większość publikowanych danych zaskakuje na plus i to kolejny już miesiąc z rzędu. Przykładem mogą być opublikowane kilka dni temu dane dotyczące sprzedaży detalicznej w strefie euro, które pokazały, że w tym zakresie nastąpiła poprawa o 2,3% w stosunku do poprzedniego roku (ekonomiści przewidywali wzrost o 2,1%, a poprzedni odczyt pokazywał wzrost o 1,7%).
Doskonałe dane pokazał też urząd statystyczny Wielkiej Brytanii. Po opublikowanych i będących powyżej oczekiwań odczytach PMI dla przemysłu (odczyt najwyższy od 2014 roku) oraz "budowlanki" wczoraj solidarnie dołączył odczyt PMI dla sektora usługowego, który stanowi główny fundament brytyjskiej gospodarki. Wyniósł on 55,8 pkt (wzrost z 55 pkt w poprzednim miesiącu), choć konsensus rynkowy przewidywał spadek do 54,5 pkt. Jest to najlepszy wynik od 4 miesięcy. Powyższe dane dają nadzieję na przyspieszenie wzrostu PKB, nawet pomimo niepewności związanej ze startem negocjacji w sprawie Brexitu.
Do umocnienia euro przyczyniło się także podpisanie kolejnego porozumienia zezwalającego na przyznanie Grecji transzy pomocowej. W zamian rząd premiera Tsiprasa obiecał podnieść podatki oraz dokonać dalszych cięć w systemie emerytur oraz w innych programach socjalnych.
Siłę europejskiej gospodarki dostrzegają przedstawiciele Europejskiego Banku Centralnego. Wypowiedzi kilku z nich skupiały się wokół przyspieszenia w europejskiej gospodarce i to w czasie, kiedy rozwój w USA traci impet, z Chin napływają niepokojące dane o spowolnieniu, mocno traci także Australia ze względu na załamanie na rynku surowców przemysłowych, w tym metali i węgla.
Na wzroście w Europie zyskiwał oczywiście także polski złoty i to pomimo świątecznego tygodnia. W środę, kiedy Polacy obchodzili Święto Konstytucji, na rynkach walutowych złoty umocnił się względem euro i franka do poziomu najwyższego od września 2015 roku, a do dolara - od początku tego roku. Trzeba jednak przyznać, że jest to także pokłosiem tendencji ogólnoświatowej – zyskują bowiem również inne waluty rynków wchodzących, w tym meksykańskiego peso (co do którego przewidywano, że będzie tracić pod wpływem realizacji obietnic wyborczych prezydenta Trumpa) czy turecka lira (której miało zaszkodzić referendum wzmacniające władzę prezydenta Erdogana). Przyspieszenie wzrostu na świecie wobec cały czas utrzymującej się hossy na najważniejszych rynkach skierowało zainteresowanie inwestorów ku niedowartościowanym rynkom wschodzącym, co spowodowało istotny napływ kapitału od początku tego roku.