Gdzie jesteśmy?
25.09.2017
Anna Kocjan
Dyrektor Inwestycji Kapitałowych w DSA Investment SA,
trader giełdowy
Zwykle w naszych komentarzach ograniczamy się do danych dotyczących warszawskich indeksów, S&P500, czasem DAX-a czy CAC 40. Przyszło mi jednak do głowy, żeby przy okazji piątkowego wieczoru napisać nieco na temat innych europejskich indeksów, a także przedstawić, jak na ich tle wypada obecnie polski WIG.
Analiza obejmować będzie 10 indeksów (poza WIG): holenderskiego AEX, belgijskiego BEL20, francuskiego CAC40, niemieckiego DAX, włoskiego FTSE MIB40, brytyjskiego FTSE250, hiszpańskiego IBEX35, szwedzkiego OMX Stockholm30, portugalskiego PSI20 oraz szwajcarskiego SMI30.
Miarą, którą najczęściej posługują się publicyści pisząc analizy rynkowe, jest mnożnik P/E, a więc relacja wycen giełdowych do zysków spółek wchodzących w skład indeksu. Wersji mnożnika P/E jest wiele w zależności od tego, jak liczony jest zysk spółek. Bloomberg podaje tę miarę odnosząc się do zysków planowanych w ciągu najbliższego roku. Im mniejsza wartość mnożnika, tym akcje spółek uważane są za bardziej niedowartościowane, a więc atrakcyjne do kupienia. Inaczej mówiąc im niższa wartość mnożnika, tym zyski spółek są większe w relacji do wyceny giełdowej.
Pod tym względem najlepiej wypadają akcje z indeksu… WIG (P/E wynosi 13,15). Można się zastanawiać, czy to kwestia aż tak zaniżonych wycen, czy tak wysokich planowanych zysków. Tak czy inaczej, okazuje się, że polskie akcje na tle innych rynków pozostają bardzo atrakcyjne. Kolejne w tym rankingu są akcje z niemieckiego DAX-a. W tym przypadku należy założyć, że to przede wszystkim kwestia wysokich planowanych zysków, gdyż indeks jest obecnie niewiele poniżej historycznego szczytu osiągniętego w czerwcu tego roku i prawie 60% powyżej szczytów hoss z lat 2007 i 2000. Na kolejnych miejscach rankingu indeks hiszpański i włoski.
Pod kątem P/E najmniej korzystnie wypadają indeksy portugalski i szwajcarski. Szczególnie zastanawiać może wysokie P/E indeksu z Lizbony, ponieważ konsensus wzrostu PKB na 2018 rok w tym kraju wynosi aż 3,3%, co jest jednym z najwyższych wyników w Europie. Wysoki wzrost PKB powinien wiązać się z wysokimi zyskami spółek. Jednocześnie indeks znajduje się ponad 60% poniżej szczytu z 2000 roku, ok. 50% poniżej szczytu z 2007, a nawet poniżej dołka światowej bessy z roku 2009.
Drugim ważnym i popularnym jest mnożnik P/BV, który pokazuje relację wyceny giełdowej względem wartości księgowej spółek z indeksu. Patrząc na to kryterium, indeks portugalski wypada bardzo atrakcyjnie, mając poziom 0,84, co oznacza, że spółki na giełdzie można kupić o 16% taniej niż wynosi wartość ich majątku. Jeszcze około rok temu podobna sytuacja miała miejsce na warszawskim rynku, jednak wzrosty, które objęły polskie indeksy wyniosły mnożnik do poziomu 1,46.
Najmniej atrakcyjnie wyglądają indeksy ze Szwajcarii, Szwecji i Wielkiej Brytanii, gdzie wyceny dwukrotnie przekraczają wartość księgową. Warto natomiast przyglądać się pod kątem inwestycyjnym indeksom Włoch, Hiszpanii i Belgii (wartości pomiędzy 1,0 -1,5).
Na koniec spójrzmy jeszcze na wyznaczający trendy na świecie indeks S&P500, gdyż na tle europejskich indeksów wygląda on zdecydowanie najmniej atrakcyjnie z P/E wynoszącym 18,80 i P/BV przekraczającym 3,10. Jeszcze bardziej przewartościowany wydaje się węższy indeks Nasdaq, którego P/E szacuje się na 23,75, a P/BV na 4,05.
Wyceny amerykańskich spółek są już więc mocno wywindowane, o czym zresztą pisaliśmy w naszych komentarzach wielokrotnie. Trzeba jednak pamiętać, że dane z gospodarki amerykańskiej są wciąż relatywnie dobre, a wzrost PKB na 2018 roku szacuje się na 2,3%, co jest zdrowym i w miarę dynamicznym wzrostem dla rozwiniętych gospodarek. Wspomnę, że wyższy wzrost PKB w Europie szacuje się tylko w Portugalii (3,3%), Hiszpanii (2,5%), Szwecji (2,4%) i w Polsce (3,8%).