DSA Financial Group S.A. to ekspert
w inwestowaniu, działający dynamicznie
na rynku finansowym od 1999 roku.
Dziś DSA jest prężnie rozwijającą się grupą kapitałową skupiającą kilkanaście firm.

Profesjonalnie przygotowani przedstawiciele pomogli już około 700 000 klientów w stworzeniu finansowej niezależności.

Już dziś pomyśl o inwestowaniu z planem.
Ty znasz swoje cele, my środki
do ich osiągnięcia.

Pomnażamy wartości



Huraoptymizm, brak strachu… Czy może być jeszcze lepiej?

09.02.2017

Anna Kocjan

Dyrektor Inwestycji Kapitałowych w DSA Investment SA,

trader giełdowy

Po silnych wzrostach pod koniec 2016 roku obecnie zwyżki na większości rynków akcyjnych wyhamowały. Nie zmienia to jednak faktu, że większość indeksów rynków rozwiniętych wciąż rośnie – wolniej, ale konsekwentnie. Przykładem może być amerykański S&P500, który od początku roku zyskał 2,23% i regularnie osiąga nowe historyczne maxima (26 stycznia przebił psychologiczną granicę 2 300 punktów i osiągnął 2 300,99 punktu – dane intraday) lub brytyjski FTSE250, który rosnąc od początku roku 2,83% także pokonał dotychczasowe szczyty.
Konsekwentnym wzrostom na amerykańskim rynku towarzyszy sukcesywne obniżanie się indeksu oczekiwanej przez inwestorów zmienności S&P500 nazywanego także „indeksem strachu”. Obecnie VIX znajduje się na poziomie najniższym od 2,5 roku, czym wielu analityków tłumaczy tezę, że strachu wśród inwestorów niemalże nie ma.

Hossa w USA poza wyjątkowo dobrymi nastrojami jest wspierana także danymi świadczącymi o poprawiającym się stanie gospodarki. W USA trwa obecnie okres publikacji raportów za IV kwartał minionego roku. Z opublikowanych do tej pory raportów ok. 15% spółek rysuje się bardzo pozytywny obraz wyników w amerykańskiej gospodarce – zyski operacyjne tej części rynku wzrosły w IV kwartale 2016 roku aż o 33% względem analogicznego kwartału 2015 roku. Gdyby podobna dynamika wystąpiła na całym rynku, to wzrost zysków w minionym kwartale byłby największy od 5-6 lat.

Silniejsze wzrosty niż na rynkach rozwiniętych odnotowały rynki należące do tzw. „rynków wschodzących”. Indeks MSCI Emerging Markets (23 rynków wschodzących, do których należy także Polska), od początku roku urósł 7,55% i dotarł do szczytów z września 2016 roku. Pokonanie tego poziomu dla analityków technicznych byłoby potwierdzeniem silnego trendu wzrostowego zapoczątkowanego przed rokiem (od dołka MSCI urósł już ponad 30%). Fundamentalnie rynkom wschodzącym sprzyja osłabienie dolara, wzrost cen surowców oraz perspektywy globalnego ożywienia. Niewiele więc przemawia za rychłą korektą na rynkach z tego koszyka, szczególnie że podczas prawdziwych historycznych hoss indeks potrafił rosnąć niemalże bez zakłóceń nawet 160%.

Wraz z rynkami wschodzącymi silne zwyżki od połowy listopada odnotował także polski rynek (historycznie korelacja pomiędzy MSCI Emerging Markets i WIG20 była bardzo wysoka). W tym okresie polskie indeksy urosły odpowiednio: WIG - 17,9%, WIG20 - 19,7%, mWIG40 - 17,5%, a sWIG80 - 9,4%. mWIG40 i sWIG80 ustanowiły tym samym nowe szczyty trwającej od 2009 roku hossy, tj. znalazły się najwyżej od 9 lat!
Choć w minionym tygodniu, a także w pierwszej połowie tego tygodnia można było zauważyć pewne spowolnienie wzrostów polskich indeksów, to warto odnotować, że wraz z rosnącymi cenami akcji na parkiecie przy ul. Książęcej poprawiały się nastroje inwestorów. W ostatnim badaniu prowadzonym przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych udział byków wzrósł o prawie 11% i wynosi już 64,1%. Takiego huraoptymizmu w Warszawie nie było od kwietnia 2015 roku. Niektórzy oczyma wyobraźni widzą już możliwość przebicia szczytów z 2007 roku.

Spróbujmy spojrzeć jednak na warszawski indeks nieco chłodniejszym okiem. Na razie WIG zbliżył się do szczytów z wiosny 2015 roku i obecnie walczy w oporem na poziomie 55 600 punktów. Do szczytu z 2007 roku, który wyniósł 66 077 punktów, pozostaje więc jeszcze spora przestrzeń. Trwałe przebicie oporu 55 600 punktów oczywiście otworzyłoby drogę do historycznych szczytów. Jednak patrząc na trwające od 2,5 miesiąca nieprzerwane wzrosty oraz poziom optymizmu wśród inwestorów, trzeba brać pod uwagę coraz większe prawdopodobieństwo korekty. A także przygotować się na zakupy, gdyby nastąpiła, gdyż może okazać się krótkim oddechem przed dalszymi silnymi zwyżkami.

Ponadprzeciętny optymizm dominuje także na rynku ropy. W tym przypadku jego wskaźnikiem jest wartość pozycji spekulacyjnych netto (tj. różnica między wartością pozycji obstawiających wzrost ceny minus wartość pozycji obstawiających spadek cen) na kontrakty terminowe na ropę. Obecnie znacząco przeważa wartość inwestycji, w których traderzy obstawiają wzrost cen czarnego złota, a wartość pozycji netto wynosi ok. 26 mld USD i zbliża się do szczytów z lipca 2014 roku (czyli tuż przed rozpoczęciem głębokich spadków). Może to oznaczać przegrzanie rynku, a tym samym spadki w krótkim bądź średnim okresie.