Indeksy w USA wciąż podnoszą historyczne szczyty
23.06.2017
Dawid Krywko
Analityk, Dział Inwestycji DSA Investment SA
Początek mijającego tygodnia to trwająca w najlepsze hossa na amerykańskim rynku akcji i nowe historyczne maksima głównych indeksów. Dalsza cześć tygodnia zdominowana została jednak przez mocno spadające ceny ropy naftowej.
FED zgodnie z oczekiwaniami podniósł stopy procentowe
Mijający tydzień rozpoczął się już po opadnięciu emocji związanych z ubiegłotygodniowym posiedzeniem FED, na które wielu inwestorów czekało od dłuższego czasu. Zgodnie z przewidywaniami Rezerwa Federalna podwyższyłagłówną stopę procentową w USA o 25 pb do poziomu 1,00-1,25 proc. z 0,75-1,00 proc, uzasadniając swoją decyzję stabilną sytuacją w gospodarce oraz na amerykańskim rynku pracy, co stwarza warunki do wzrostu inflacji. Była to już druga podwyżka stóp procentowych w USA w tym roku i trzecia w ciągu ostatnich 6 miesięcy.Bezpośrednio po decyzji FED inwestorzy wyceniali prawdopodobieństwo kolejnej podwyżki w ciągu najbliższego roku na mniej niż 50%.
Inne banki centralne, które w ubiegłym tygodniu podejmowały decyzję w sprawie stóp procentowych nie zdecydowały się na ich zmiany. Bank Centralny Szwajcarii utrzymał stopy bez zmian na rekordowo niskim poziomie -0,75%, a w swojej wypowiedzi po posiedzeniu poinformował, że jego zdaniem kurs franka nadal jest „znacząco zawyżony”. Również Bank Anglii nie zdecydował się na zmianę stóp procentowych i pozostawił je na poziomie 0,25%.
Kolejny historyczny rekord S&P500 i Dow Jones
Tydzień inwestorzy z Wall Street rozpoczęli od wyniesienia dwóch głównych indeksów Dow Jones i S&P500 na nowe historyczne maksima.Poniedziałkową sesję S&P zakończył na poziomie 2453 pkt, a Dow Jones Industrial na poziomie blisko 21 529 pkt. Impulsów do wzrostu dostarczył m.in. szef nowojorskiego oddziału Rezerwy FederalnejWilliam Dudley, który powiedział, że inflacja będzie rosła wraz z płacami i że dane napływające z gospodarki USA raczej nie zniechęcą FED do dalszego podnoszenia stóp procentowych. Obecnie cały amerykański rynek akcji jest już bardzo drogi. Wskaźnik P/E dla indeksu S&P500 wynosi ponad 25, co oznacza, że przeciętnie za każdy dolar zysku inwestorzy są skłonni zapłacić ponad 25 dolarów. Szczególnie wysoko są wyceniane obecnie spółki technologiczne: Alphabet (dawny Google) na 32-krotność zysków z ostatniego roku, Facebook na ponad 40 krotność, a Amazon i Netflix odpowiednio aż na 187 i 202 krotność rocznych zysków. Tak wysokich wycen w USA nie widziano od blisko 10 lat. Ostatni raz wyższe niż obecnie wyceny amerykańskich spółek były tuż przed szczytem poprzedzającym kryzys z 2008 r.
Spadające ceny ropy naftowej
W dalszej części tygodnia indeksy w USA i Europie odnotowywały niewielkie spadki. W centrum uwagi inwestorów znajdowała się sytuacja na rynku ropy naftowej, której cena odpoczątku tygodnia spadła o kolejne 4% i znalazła się na poziomie najniższym od początku roku. Obecnie baryłka amerykańskiej ropy WTI kosztuje ok. 42,80 USD, a jeszcze niespełna miesiąc temu kosztowała ponad 50 USD. Za spadek cen odpowiedzialna jest strona podażowa – inwestorzy obawiają się wzrostu ilości surowca dostarczanego na rynek, którego nie zniweluje wspólne porozumienie OPEC i Rosji w sprawie ograniczenia wydobycia. Za wzrost produkcji odpowiedzialna jest głównie Libia wydobywająca ok. 900 tys. baryłek dziennie (najwięcej od 4 lat) i amerykańskie firmy wydobywające ropę z łupków. Utrzymujące się jeszcze niedawno ceny ropy naftowej na poziomie powyżej 50 USD za baryłkę skłoniły firmy „łupkowe” do wzrostu wydobycia, które obecnie kształtuje się już na poziomie zbliżonym sprzed dwóch lat (tj. na poziomie ze szczytu boomu „łupkowego”, który został zatrzymany przez spadające pod koniec 2015 r. ceny ropy). Nie bez znaczenia jest również fakt, że przez ostatnie dwa lata amerykańskim firmom udało się jeszcze mocniej obniżyć koszty wydobycia ropy z łupków.
Dochodzenie Roberta Mueller niepokoi inwestorów
Rynki z dużą uwagą przyglądają się dochodzeniu prowadzonemu przez specjalnego prokuratora Roberta Muelleraw sprawie ingerowania strony rosyjskiej w amerykańskie wybory prezydenckie oraz w sprawie domniemanych powiązań osób z otoczenia Donalda Trumpa z Rosjanami. Pojawiają się informację, że Robert Mueller rozszerzył swoje dochodzenie, by wyjaśnić, czy prezydent Donald Trump próbował ingerować w pracę wymiaru sprawiedliwości. Dochodzenie jest o tyle ważne, że w przypadku pojawienia się dowodów na utrudnianie przez Trumpa pracy wymiaru sprawiedliwości, może wobec niego zostać zapoczątkowana procedura impeachmentu mająca na celu odsunięcie go od stanowiska. Rynki w dalszym ciągu pokładają duże nadziej w Donaldzie Trumpie na działania stymulujące gospodarkę oraz obniżenie podatków dla firm. Tymczasem dochodzenie zatacza coraz to dalsze kręgi. Dyrektor Wywiadu Narodowego USA Dan Coats i szef NSA Mike Rogers zeznali ostatnio, że Donald Trump miał się do nich zwrócić w połowie marca br. z prośbą, aby ogłosili publicznie, że jego sztab nie kontaktował się z przedstawicielami Kremla.