Podwyżka stóp procentowych w USA stała się faktem
19.12.2015
ANNA KOCJAN – Menedżer Projektu,
Specjalista ds. Relacji Inwestorskich DSA Financial Group S.A.
Najważniejszą informacją mijającego tygodnia, którą komentowano we wszystkich mediach, na całym świecie, była podwyżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Komentowano ją z kilku powodów – ponieważ była to pierwsza decyzja podnosząca stopy procentowe od 2006 roku, ponieważ inwestorzy i analitycy szykowali się do niej przynajmniej od roku, przeżywając rozczarowania po kolejnych posiedzeniach FED, na których pozostawiano stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Inną przyczyną był fakt, że w tym samym czasie Europejski Bank Centralny i Bank Japonii wciąż mówią o luzowaniu polityki monetarnej w celu stymulacji gospodarek. Ale przede wszystkim zastanawiano się, jak podwyżka stóp procentowych wpłynie na sytuację na rynkach walutowych, akcyjnych i papierów dłużnych.
Podwyżka stała się faktem. W środę FED ogłosił, że podnosi główną stopę o 25 punktów bazowych. Czas więc przyglądnąć się pierwszym reakcjom, a także zawyrokować najbliższą przyszłość. Zanim jednak o przyszłości, warto przyglądnąć się okresowi, który poprzedzał decyzję o podwyżce. Pierwszym ważnym elementem było umacnianie się dolara, które stanowiło swoiste uwzględnianie w cenie dolara nadchodzącej podwyżki. Tylko w tym roku dolar względem szerokiego koszyka walut ważonego udziałami w handlu zagranicznym umocnił się o ok. 10%, a przez dwa lata - o prawie 20%. Umacniający się dolar z kolei wywierał coraz większą presję na spadki cen surowców takich jak ropa czy miedź(którymi handel rozliczany jest w dolarach), przyczyniał się do przeceny metali szlachetnych, czy wreszcie wywołał obawy przed kryzysem zadłużenia w wielu krajach rozwijających się, ponieważ większość długu denominowana jest w tej walucie.
Według sondażu przeprowadzonego przez Bank of America/Merrill Lynch 35% zarządzających funduszami przewiduje, że dolar przestanie się umacniać dopiero wraz z końcem cyklu podwyżek stóp w USA, a ten prawdopodobnie będzie trwać także w przyszłym roku. Jednocześnie jednak ponad połowa pytanych uważa, że dolar już jest przewartościowany, a inwestycje na wzrost wartości dolara są najliczniej reprezentowaną strategią (co oznacza, że w perspektywie nie może być ona skuteczną). Wynika z tego, że scenariusz dalszego umacniania się dolara pod wpływem podnoszenia stóp procentowych w USA wcale nie jest przesądzony.
W cieniu światowej dyskusji o decyzji FED wiele emocji wzbudza też w ostatnich tygodniach warszawski parkiet, który od majowego szczytu podążał niezmiennie na południe. Wydaje się jednak, że w miniony poniedziałek znalazł swój lokalny dołek na poziomie 1745,97 dla WIG20 i 43724,52 dla WIG (intraday), utworzył formacje „V” i nieśmiało zaczął podążać ku górze. Czy tendencja ta okaże się trwała, pokażą najbliższe tygodnie.
Na koniec jeszcze kilka słów o ropie, która kolejny tydzień z rzędu zamknęła na poziomie niższym niż poprzedni. Kontrakty na ropę Brent dotarły do poziomów najniższych od 2004 roku (a więc zdecydowanie poniżej cen z okresu światowego kryzysu 2008-2009). Co więcej brak na rynku wiadomości, które mogłyby te spadki powstrzymać. W środę raport amerykańskiego Departamentu Energii informował o znaczącym wzroście zapasów, w piątek podano także informację o wzroście liczby aktywnych wież wiertniczych w USA, w niedzielę natomiast minister do spraw energii Kataru (przedstawiciele krajów arabskich eksportujących ropę spotkali się w Kairze) przekazał do publicznej wiadomości, że producenci skupiają się obecnie na redukcji kosztów przy dalszych spadkach cen ropy. Wygląda więc na to, że wciąż priorytetem krajów produkujących ropę jest obrona udziału w rynku, co w oczywisty sposób tworzy presję na dalsze spadki cen tego surowca.