Sensacyjny wynik wyborów w Wielkiej Brytanii a sytuacja na rynkach.
12.06.2017
Dawid Krywko
Analityk, Dział Inwestycji DSA Investment SA
Miniony tydzień rozpoczął się od niespodziewanego zerwania stosunków dyplomatycznych z Katarem przez jego najbliższych sąsiadów. Spowodowało to wzrost napięcia geopolitycznego w Zatoce Perskiej i jak każde napięcie w tym rejonie świata nie pozostało bez wpływu na ceny głównych surowców energetycznych. W dalszej części tygodnia z rynkowego punktu widzenia ciekawie zapowiadał się czwartek, gdzie kalendarz pękał od istotnych wydarzeń –decyzji EBC ws. stóp procentowych, zaplanowanego przesłuchania byłego szefa FBI Jamesa Comeya, w związku z jego zwolnieniem przez prezydenta Trumpa, czy wreszcie głosowanie Brytyjczyków w przedterminowych wyborach parlamentarnych.
EBC pozostawił stopy na niezmienionym poziomie.
Zgodnie z oczekiwaniami analityków w czwartek Europejski Bank Centralny pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie i utrzymał główną stopę podstawowych operacji refinansujących na poziomie 0%. W komunikacie EBC zabrakło jednak zdania wskazującego na możliwość dalszych obniżek stóp, które pojawiało się w poprzednich tego typu dokumentach. Zostało to odebrane przez rynek jako sugestia, że EBC obecnie nie bierze pod uwagę ewentualnej dalszej obniżki stóp.Ponadto prezes Mario Draghi potwierdził, że program QE (skup aktywów) ma być prowadzony do końca roku w wysokości 60 mld euro miesięcznie, a w razie potrzeby może zostać przedłużony. W trakcie konferencji Draghi przedstawił również nowe obniżone prognozy inflacji w strefie euro i zapowiedział utrzymywanie stóp na zerowym poziomie przez dłuższy czas, co zostało odebrane dość gołębio.
Sensacyjny wynik wyborów w Wielkiej Brytanii.
Po ogłoszeniu wyników z większości okręgów wyborczych wiadomo już, że Partia Konserwatywna Theresy May zwyciężyła w wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii, ale straciła samodzielną większość w Izbie Gmin.
Przyspieszone wybory odbyły się zaledwie dwa lata po poprzednich z 2015 r. Theresa May zarządziła je, chcąc zapewnić sobie demokratyczny mandat przed negocjacjami brexitowymi z Brukselą, zwiększyć parlamentarną przewagę nad opozycją i przedłużyć swoje rządy do 2022 r. korzystając z dużego wówczas poparcia społecznego. Mocno się jednak przeliczyła. Torysi Theresy May mogą liczyć obecnie jedynie na 317 miejsc w parlamencie (o 13 mniej niż podczas wyborów w 2015 r.), a opozycyjna Partia Pracy Jeremy’ego Corbyna – na 261 (aż o 29 więcej). Konserwatystom zabraknie więc ośmiu mandatów do samodzielnej większości. Jak poinformowały brytyjskie media Torysów mają wspierać unioniści z Irlandii Północnej, dzięki czemu rząd będzie mógł mieć poparcie parlamentarnej większości.
Bezpośrednio po ogłoszeniu wyników wyborów zaczęły pojawiać się jednak głosy, że przed nami czas niepewności politycznej na Wyspach Brytyjskich, a także, że Wielka Brytania być może będzie musiała opóźnić negocjacje w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej.
Przesłuchanie Comeya.
W czwartek uwagę rynków za oceanem skupiło przesłuchanie przed senacką komisją wywiadu byłego szefa FBI Jamesa Comeya. Zeznawał on w sprawie domniemanego ingerowania przez Rosję w kampanię wyborczą podczas ostatnich wyborów prezydenckich w USA oraz domniemanych powiązań między otoczeniem Trumpa a przedstawicielami Kremla. Dla inwestorów najważniejszą kwestią przesłuchania były pytania dotyczące tego, czy Trump próbował wywierać na Comeya naciski w związku ze śledztwem w sprawie Rosji i utrudniać to postępowanie. Cześć komentatorów wskazywało, że zeznania Comeya mogą zapoczątkować procedurę impeachmentu Trumpa. Jednak mocno oczekiwane przesłuchanie Comeya nie okazało się przełomowe, a on sam pytany, czy Donald Trump próbował utrudniać pracę wymiaru sprawiedliwości, od odpowiedzi się uchylił wskazując, że ustalenie tej kwestii to zadanie dla specjalnego prokuratora Roberta Muellera.
Jak na informacje reagowały rynki?
Czwartkowa sesja na zachodnich rynkach akcji przebiegła spokojnie. Podwyższonej zmienności nie dostarczyło przesłuchanie byłego szefa FBI Jamesa Comeya ani konferencja EBC.W czasie przesłuchania Comeya indeks Dow Jones ustanowił nowy historyczny rekord, ale w późniejszej części sesji oddał część wzrostów.
Reakcja rynków na wynik wyborów w Wielkiej Brytanii była już bardziej widoczna. Bezpośrednio po ogłoszeniu pierwszych sondażowych wyników wyborów, kurs funta do dolara amerykańskiego i euro osłabił się o blisko 2 proc. Ciekawa sytuacja wystąpiła na londyńskiej giełdzie. Podczas gdy brytyjski indeks FTSE 100 (grupujący 100 największych firm na londyńskiej giełdzie) na początku piątkowej sesji rósł, indeks FTSE 250 spadał o ponad 0,5 proc. Sytuacja ta wynikła z faktu, że w skład indeksu FTSE 100 wchodzą głównie firmy będące eksporterami, dla których osłabienie funta działa korzystnie. Na innych europejskich giełdach dominują w piątek niewielkie wzrosty i nie widać w nich reakcji na wynik wyborów w Wielkiej Brytanii. Na wynik wyborów nie zareagowało też złoto, które często stanowi dla inwestorów tzw. „bezpieczną przystań”.
Ceny ropy naftowej a wzrost napięcia w rejonie Zatoki Perskiej.
W poniedziałek 5 czerwca Arabia Saudyjska, Egipt, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie zerwały kontakty dyplomatyczne z Katarem, w związku ze wspieraniem przez to państwo terroryzmu. Spowodowało to wzrost napięcia geopolitycznego w Zatoce Perskiej i jak każde napięcie w tym rejonie świata nie pozostało bez wpływu na ceny głównych surowców energetycznych, w tym ropy naftowej. W poniedziałek ceny ropy WTI przerwały trwającą od poprzedniego tygodnia tendencję spadkową i wzrosły o 1,6 proc. do poziomu 48,5 USD za baryłkę. Wzrost ten nie trwał jednak długo, już w środę doszło do silnego ponad 5% spadku cen surowca, do poziomu 45,7 USD za baryłkę. Silną wyprzedaż wywołała publikacja raportu amerykańskiego Departament Energii o zapasach paliw w USA. Z raportu wynika, że zapasy ropy naftowej w ubiegłym tygodniu wzrosły o 3,3 mln baryłek, do poziomu 513 mln baryłek, podczas gdy rynek spodziewał się dalszego spadku zapasów.