Nie taki straszny frank, jak go malowali …
06.02.2015
Elżbieta Boryń - analityk inwestycyjny
Głównym tematem w Polsce w minionym tygodniu pozostawała kwestia kredytów we frankach. Szef Komisji Nadzoru Finansowego na ostatnim posiedzeniu poinformował, na czym miałby polegać plan przewalutowania kredytów we frankach. Szacuje się, że pomysł ten kosztowałby sektor bankowy około 1,2 mld rocznie. Tymczasem cena franka spada, osiągając w środę cenę 3,9176 PLN. W związku z czym wartość kredytów, która po uwolnieniu kursu franka drastycznie wzrosła, powoli wraca do poziomów z początku stycznia. Wysoki kurs franka szwajcarskiego może odbić się negatywnie na gospodarce szwajcarskiej, co już pokazują słabsze odczyty PMI, stąd coraz częściej na rynku słychać pogłoski o interwencjach SNB i nieoficjalnym nowym celu SNB w przedziale 1,05-1,10 dla EURCHF.
Za nami również decyzja Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych w Polsce. RPP pozostawiła stopy procentowe na niezmienionym poziomie, co było zgodne z oczekiwaniem rynku. Na konferencji po posiedzeniu Marek Belka powiedział jednak, że RPP jest bliżej obniżki stóp procentowych niż była na poprzednim posiedzeniu, co oznacza, że szansa na obniżkę kosztu kapitału w Polsce nie została pogrzebana.
Kluczowym dla decyzji w sprawie stóp procentowych może okazać się projekcja inflacji bądź konkretniej ryzyko utrzymywania się dalszej deflacji w polskiej gospodarce. Pomimo tego, że pozostałe dane płynące z polskiej gospodarki nie wskazują na potrzebę obniżki stóp procentowych, należy pamiętać, że cel inflacyjny wynosi 2,5 %.
Ważnym tematem ubiegłego tygodnia był komunikat EBC o zaprzestaniu uznawania długu rządu Grecji jako zabezpieczenia pod transakcje. Od kilku lat grecki dług służy bankom jako zabezpieczenie pozyskania środków z EBC, pomimo tego, iż papiery te mają ranking nieinwestycyjny. Mimo, że greckie banki komercyjne mogą taką płynność otrzymać od greckiego banku centralnego, to rynek zareagował dość nerwowo na tą informację, co skutkowało wyprzedażą euro.
Ubiegły tydzień przyniósł również ciekawe odwrócenie na rynku ropy naftowej. Podstawowym pytaniem dla wielu inwestorów było, czy to już koniec przeceny na rynku ropy? Cena ropy WTI na wtorkowej sesji wzrosła do 54,20 dolarów za baryłkę, a brent do 58,95 dolarów. Wpływ na takie wzrosty miały informacje o znaczącym zmniejszeniu liczby działających wież wiertniczych w USA.
Z drugiej strony spółki z sektora naftowego takie jak Royal Dutch Shell, Occidental Petroleum, ConocoPhillips ogłosiły, że zredukują swoje wydatki o około 10 mld USD w tym roku. Chevron w piątek również ogłosił, że jego budżet będzie najmniejszy od 12 lat i zamierza opóźnić pewne projekty związane z wydobyciem w nowych miejscach.
Środa przyniosła dynamiczną korektę trzydniowej hossy na rynku ropy- notowania ropy naftowej spadły o 4-5,5 proc., przerywając gwałtowną choć krótką falę zwyżkową. Obecnie dalszym spadkom sprzyja potężny wzrost zapasów surowca w USA, które pobiły kolejny historyczny rekord i osiągnęły poziom ponad 400 mln baryłek.