04.05.2016
Dawid Krywko
Analityk, Dział Inwestycji DSA Investment SA
Kwiecień na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie to czas korekty zwyżek z pierwszych miesięcy roku. Nie inaczej rzecz się miała w kończącym się tygodniu – indeks WIG spadł o ok. 2%, a indeks największych spółek WIG20 o ok. 3%. Tym samym dla WIG nastąpiła konsolidacja w przedziale 47 000 – 49 000 punktów. Dodatkowo osłabił się polski złoty względem najważniejszych walut. Tydzień w Warszawie zamyka się więc w nienajlepszych nastrojach. Warto jednak spojrzeć w szerszej perspektywie. Trwająca od miesiąca korekta oddala pod kątem stóp zwrotu polski rynek od indeksu rynków wschodzących MSCI Emerging Markets, z którym WIG20 historycznie był bardzo silnie skorelowany. Można zasadnie oczekiwać, że taka dywergencja w dłuższym terminie zostanie zniwelowana, co może oznaczać „nadgonienie” przez akcje notowane w Warszawie wzrostów na innych rynkach wschodzących.
Patrząc jeszcze szerzej – na wszystkie światowe rynki akcyjne - warto zauważyć, iż wiele wskaźników jest na podobnych poziomach co w okolicach dołków bess z lat 2001, 2008, czy krachu 2011. Na przykład obecnie jedynie 4% wszystkich rynków jest notowanych wyżej niż przed rokiem, a 28% wyżej niż przed 5 laty. Dodatkowo udział zarządzających, którzy w swoich portfelach przeważają akcje – zgodnie z globalnym sondażem Bank of America / Merill Lynch wciąż maleje i obecnie jest na poziomie najniższym od połowy 2012 roku, co potwierdza wcześniej stawianą tezę.
Indeks S&P500, który pozostaje na poziomach bliskich historycznego szczytu, jest więc pewną anomalią na tle świata. Nie można jednak zapominać, że to właśnie giełda w Nowym Jorku wywiera największy wpływ na światowe giełdy. Możliwa więc korekta wysokich poziomów cen, której mogą sprzyjać słabsze od oczekiwanych dane z amerykańskiej gospodarki, spowodowałaby spadki także na innych giełdach.
W przeciwieństwie do polskich akcji, mijający miesiąc, a także kończący się tydzień, to czas systematycznego wzrostu cen kruszców. W ciągu tygodnia cena złota wzrosła o 3,5% (łącznie od początku roku to już wzrost ponad 20%), natomiast srebra o 4,70% (od początku roku ok. 28%). Wydaje się jednak, że rynek kruszców może być obecnie już nieco przegrzany, co doprowadziłoby do korekty, przynajmniej w krótkim okresie. Euforia wśród inwestorów i dynamiczny wzrost cen spowodowały szybki przyrost długich pozycji spekulacyjnych, a to może przyczynić się do korekty na rynkach. Warto jednak zauważyć, że nawet pod tym kątem daleko jeszcze do wartości skrajnych – obecnie wartość długich pozycji na rynku kontraktów terminowych COMEX na złocie to 25 mld USD, natomiast w szczycie hossy na złocie w roku 2011 wartość ta wynosiła 40 mld USD. Silne przeważenie długich pozycji jest jednak sygnałem każącym zachować ostrożność.
Optymizm trwa także na rynku ropy naftowej. Cena zarówno ropy Brent, jak i WTI w kończącym się tygodniu wzrosła o ponad 6%. Czynnikiem wzmacniającym ceny ropy i produktów ropopochodnych jest spadek produkcji – z danych amerykańskiego Departamentu Energii wynika, że w minionym tygodniu produkcja w USA spadała 7. tydzień z rzędu i była najniższa od października 2014 roku. Jednocześnie wciąż popyt nie pozwala na zmniejszenie zapasów, które osiągnęły poziom najwyższy od 1929 roku.
Maklerzy na giełdach towarowych dostrzegają jednak w spadku produkcji szansę na powolne bilansowanie się rynku. Branża od wielu miesięcy tkwi w marazmie. Radykalny spadek cen od połowy 2014 roku tylko w USA przyniósł straty w branży sięgające 100 mld dolarów, co spowodowało redukcje zatrudnienia oraz wstrzymanie inwestycji. Z wyliczeń analityków wynika, że powrót do średniej ceny 50-55 USD za baryłkę pozwoliłby 50 największym spółkom giełdowym z branży funkcjonować bez generowania strat oraz zachęciłby wiele koncernów do powrotu do wierceń i nowych inwestycji.