15.05.2017
Anna Kocjan
Dyrektor Inwestycji Kapitałowych w DSA Investment SA,
trader giełdowy
Od wielu tygodni Francja i francuskie wybory były odmieniane przez wszystkie przypadki we wszystkich komentarzach rynkowych analityków. Wybory za nami. Tym razem niespodzianek nie było. Wygrał Emmanuel Macron, zyskując ponad 20 punktową przewagę. Dla Francji i jej gospodarki oznacza to silnie proeuropejski kierunek.
Reakcja rynków była zgodna z naszymi przewidywaniami. Inwestorzy już przed wyborami wycenili w aktywach wygraną Macron’a, więc pierwsze dni po wyborach to przede wszystkim realizacja zysków z trafionych zakładów. Stąd nie powinny dziwić lekkie spadki zarówno w wycenach europejskich indeksów, jak i wartości euro. O ile indeksy już po pierwszych godzinach poniedziałkowego handlu i nieznacznych spadkach zaczęły poruszać się w trendzie bocznym o dość wąskim zasięgu, euro jeszcze trzy kolejne dni osłabiało się względem dolara, funta. Umocniło się natomiast względem franka szwajcarskiego, co potwierdza odpływ kapitału z „bezpiecznych przystani” w związku ze zmniejszeniem ryzyka.
Spadek ryzyka widać także po notowaniach indeksu zmienności na S&P500 – VIX – który na początku tygodnia osiągnął poziom najniższy od 1993 roku, matematycznie niemalże niemożliwy. Wyhamowały natomiast spadki kruszców. We wtorek złoto znalazło lokalny dołek na poziomie 1215,7 USD za uncję, natomiast srebro 16,09 USD za uncję.
Pomimo tych spadków z początku tygodnia euro pozostaje pozytywnym bohaterem ostatnich dni, gdyż wiele wskazuje na to, że w relacji do dolara nie spadnie poniżej 1,085 i będzie miało tendencję umacniania się jeszcze względem amerykańskiej waluty. Przyczyniają się do tego dobre dane z gospodarki strefy euro, w tym przede wszystkim Niemiec. Według danych z dzisiejszego poranka (12.05.2017) niemiecka gospodarka urosła w najszybszym tempie od ponad roku, patrząc na dane z pierwszego kwartału roku bieżącego. Wzrost PKB w pierwszym kwartale w Niemczech wyniósł 0,6% k/k, co było zgodne z rynkowymi oczekiwaniami (poprzednio 0,4% k/k) oraz 1,7% r/r. W zeszłym tygodniu z kolei Eurostat pokazał dane, które wskazują, że gospodarka strefy euro wzrosła w dwukrotnie szybszym tempie niż gospodarka amerykańska.
Drugim pozytywnym bohaterem jest ropa. Po trwających niemal miesiąc spadkach, które zabrały ok. 17% wartości, pojawiły się w końcu pozytywne sygnały z rynku czarnego złota. Opublikowany w środę raport Departamentu Energii US wskazał na zdecydowane zmniejszenie zapasów ropy oraz benzyny i destylatów, czego konsekwencją był największy dzienny wzrost cen ropy w tym roku. Co więcej, Międzynarodowa Agencja Energii wskazuje, że rynek ropy wszedł w fazę deficytu, a dalsze przewidywania wskazują na to, że jeśli OPEC zgodzi się na przedłużenie porozumienia o cięciu produkcji, popyt przewyższy podaż w drugiej połowie tego roku. Co prawda w najnowszej publikacji OPEC podniesiono prognozę dla wzrostu podaży ze strony państw spoza Kartelu na ten rok, co może mieć lekko negatywny wydźwięk, jednakże rozpoczyna się sezon letni, co zwykle przekładało się na wyższy popyt na paliwa, a tym samym spadki zapasów.
Ostatnim pozytywnym bohaterem, którego nie sposób pominąć, jest bawełna. Tylko od wczorajszego wieczoru, a więc w ciągu niespełna 24 godzin, cena kontraktów na surowiec notowanych w USA wzrosła o ponad 6%. Powodem był raport amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, w którym pokazano bardzo sprzyjające dane dotyczące eksportu bawełny z USA. Wysokie ceny spowodowały, iż producenci sprzedają nie tylko ostatnie zbiory, ale również zapasy, co prowadzi do ich znacznej redukcji i poprawia perspektywy eksportowe na koniec bieżącego sezonu. Warto przypomnieć, że już pod koniec marca raport tego samego organu dotyczący przewidywań co do areału zasiewów przedstawiał dane o wzroście zasiewów i to w całym pasie upraw bawełny w USA w związku z oczekiwaniami wzrostu cen surowca.
Na przeciwległym końcu w tym tygodnia uplasowały się waluty – dolar kanadyjski i dolar nowozelandzki. Presję na dolara kanadyjskiego wywarło obniżenie przez agencję Moody’s ratingu dla 6 dużych banków. Inwestorzy w takim kroku agencji doszukali się obaw co do kondycji gospodarki w ogóle. Oceniany jako przegrzany rynek nieruchomości i rosnące zadłużenie gospodarstw domowych wyraźnie zaniepokoiły także inwestorów, co stało się przyczynkiem do osłabienia kanadyjskiej waluty.
Z kolei dolarowi nowozelandzkiemu zaszkodziła wypowiedź prezesa Banku Centralnego. Po ostatnim posiedzeniu, na którym, zgodnie zresztą z oczekiwaniami, pozostawiono stopy procentowe na niezmienionym poziomie, Mark Wheeler zasugerował, że na razie nie przewiduje podwyżek stóp procentowych. Taki ton wypowiedzi był zaskoczeniem dla inwestorów, którzy już wcześniej wyceniali nadchodzące podwyżki w wartości waluty.