14.11.2017
Dawid Krywko
Analityk, Dział Inwestycji DSA Investment SA
Październik już za nami, a z początkiem listopada za oceanem indeksy na Wall Street ponownie ustanowiły nowe historyczne szczyty.
Na dobre nastroje wśród amerykańskich inwestorów złożyło się kilka czynników, zaczynając od odnowienia wiary w „Trump Trade” w związku ze złożonym w kongresie USA projektem reformy podatkowej zakładającym głównie obniżki podatków dla firm i korporacji, po dobre dane makro z amerykańskiej gospodarki oraz zwyżkujące ceny ropy naftowej sprzyjające notowaniom spółek energetycznych. Duży wpływ na utrzymującą się dobrą koniunkturę miały też ogólnie dobre wyniki spółek za III kwartał.
Dotychczas swoimi wynikami za III kwartał 2017 r. pochwaliło się ponad 83% spółek wchodzących w skład indeksu S&P 500. Generalnie wyniki te można podsumować jako bardzo dobre, gdyż w ok. 74% przypadkach opublikowane dane pod względem zysku netto okazały się lepsze od oczekiwań rynkowych. Średnia stopa wzrostu zysków osiągnęła 5,9%, a przychodów 5,8%. Największą stopę wzrostu zysku na akcję w III kw. br. odnotował sektor energetyczny i IT (+19,9% r/r), natomiast słaby kwartał ma za sobą sektor finansowy, gdzie zyski na akcję spółek wchodzących w skład tego sektora spadły o 7,8% r/r. Na gorsze wyniki sektora wpływ mieli głównie ubezpieczyciele, którzy ponieśli większe koszty z tytułu wypłaty odszkodowań związanych z trudnymi warunkami pogodowymi (m.in. huraganami).
Co czeka nas w najbliższym kwartale? Zdaniem analityków Credit Suisse światowy rynek akcji znajduje się w późnej fazie byka, jednak nie ma jeszcze oznak aby zbliżał się do swojego szczytu. Bank przewiduje się w ciągu najbliższych 6 miesięcy są większe szanse na dalsze wzrosty na światowych giełdach niż na spadki. Oczekiwania inwestorów co do wyników spółek z indeksu S&P500 są też dość wygórowane. Rynek przewiduje obecnie wzrost EPS (zysku na akcję) na poziomie 11,1% w IV kw., a dla całego 2017 roku na poziomie 10,9%. Wysokie oczekiwania mogą jednak okazać się zgubą dla byków i doprowadzić do ewentualnej korekty na rynku. Warto zauważyć, że rynek zdążył już uwzględnić w wycenach reformę podatkową, której ostateczny kształt i termin przyjęcia są obecnie jednak nieznane. Większa część komentatorów przewiduje, że złożony w kongresie USA projekt reformy podatkowej ostatecznie nie zostanie przyjęty w zaproponowanej formie i czeka go wielomiesięczna batalia zakończona serią kompromisów. Dodatkowo amerykańskie spółki są obecnie już wysoko wyceniane. Wskaźnik P/E dla S&P500 wynosi ok. 20 i znajduje się znacznie powyżej 5 oraz 10 letniej średniej.
Na początku listopada prezydent USA Donald Trump zgodnie z przewidywaniami nominował na stanowisko prezesa FED Jerome'a Powella, który jest znany z podobnych „gołębich” poglądów na politykę monetarną co dotychczasowa prezes Janet Yellen, pod której kierownictwem Rezerwa Federalna zbytnio nie śpieszyła się z normalizacją polityki pieniężnej. Rynek dość zgodnie oczekuje, że mianowanie Powella na prezesa FED oznaczać będzie prawdopodobnie kontynuację kursu w polityce monetarnej i stopniowe, ale nie za szybkie, jej zacieśnianie, co powinno sprzyjać rynkom akcji. W ciągu ostatniego roku FED podniósł stopy tylko dwa razy. Szacuje się, że najbliższa kolejna podwyżka stóp procentowych w USA będzie miała miejsce w grudniu br.
Ostatni miesiąc na rynkach finansowych był sprzyjający dla inwestorów posiadających w swoich portfelach ekspozycję na ropę naftową. Cena „czarnego złota” od początku października wzrosła o blisko 15%, a obecnie baryłka ropy WTI wyceniana jest na ok. 57 USD. Wzrost cen to efekt zapowiedzi, że na listopadowym posiedzeniu OPEC przedłuży porozumienie o ograniczeniu wydobycia o kolejne 9 miesięcy, co powinno przełożyć się na spadek zapasów tego surowca. Drugim czynnikiem, który spowodował, że ceny ropy naftowej znalazły się na poziomie najwyższym od ponad dwóch lat były czystki w Arabi Saudyjskiej, gdzie 32 letni następca tronu Mohammed bin Salman w ciągu 24 godzin uwięził blisko 50 książąt, miliarderów, biznesmenów i ministrów pod zarzutem korupcji. Komentatorzy są zgodni, że następca tronu swoimi działaniami chce skonsolidować władzę, eliminując lub zastraszając potencjalnych rywali, jednak tego typu rozgrywka na szczytach władzy największego eksportera ropy naftowej musiała wywołać niepokój na rynkach. Wzrost cen ropy powinien być jednak ograniczony, gdyż wyższe ceny surowca to główny czynnik przemawiający do wzrostu produkcji surowca w USA ze złóż łupkowych.