22.01.2015
ANNA KOCJAN – Menedżer Projektu,
Specjalista ds. Relacji Inwestorskich DSA Financial Group S.A
Przed tygodniem gorącym newsem komentarza było ogłoszenie przez Bank Centralny Szwajcarii rezygnacji z utrzymywania sztywnego kursu franka szwajcarskiego do euro. Nadal trudnymi do przewidzenia są dalsze losy franka i jego relacji z innymi walutami, ale także wpływ tej decyzji na szwajcarską i światową gospodarkę. Możemy jednak już teraz powiedzieć, że uwolnienie szwajcarskiej waluty nie zmieniło zasadniczo tendencji panujących na polskim rynku - WIG pozostał w trendzie horyzontalnym (jego kilkuprocentowy spadek, o którym w dalszej części, nie spowodował wyjścia z kanału), rentowność obligacji nadal spada, a kurs EUR/PLN nie odbiega od średnich cen sprzed decyzji SNB.
Przyglądając się dokładniej rynkom akcji, okazuje się, że reakcje na decyzje SNB były różne – od bardzo negatywnych w samej Szwajcarii, gdzie indeks spadł o ponad 9%, gdyż silny wzrost wartości franka to cios dla gospodarki szwajcarskiej opartej na eksporcie i turystyce, do pozytywnych (DAX wzrósł 2%, czego przyczyną jest szansa dla eksporterów krajów strefy euro, jaką stanowi osłabienie europejskiej waluty. Tym razem WIG nie podążył za indeksem zza zachodniej granicy. Spadek WIG20 o ok. 3% był jednak związany przede wszystkim ze spadkiem kursów akcji banków, które stanowią w indeksie największych spółek 40%. Pomimo zapewnień o stabilności polskiego sektora bankowego inwestorzy bardzo szybko zaczęli wyceniać potencjalne problemy banków związane z przyszłością wartego ok. 40 mld CHF portfela kredytów hipotecznych. Warto jednak przypomnieć, że w długim okresie korelacja między niemieckim i polskim rynkiem jest silnie dodatnia, a więc można się spodziewać zniwelowania tej różnicy.
Na rynku ropy, o którym w ostatnich miesiącach piszemy stosunkowo często, nadal nie widać końca spadków. Po ogłoszonej decyzji OPEC o utrzymaniu dotychczasowego poziomu wydobycia, a tym samym braku wsparcia dla cen ropy naftowej, ceny wciąż spadają, zbliżając się coraz wyraźniej do dołków z czasu kryzysu finansowego z 2008 roku, kiedy to cena ropy Brent osiągnęła poziom 37 USD za baryłkę, a ropa WTI – 33 USD za baryłkę (obecnie cena ropy Brent to ok. 50 USD za baryłkę, choć przed kilkoma dniami osiągnęła już nawet poziom bliski 45 USD za baryłkę).
Analitycy zwracają jednak uwagę, że - wbrew oczekiwaniom w tej sytuacji - nie rośnie liczba spekulacyjnych pozycji krótkich (czyli nastawionych na dalsze spadki). Rośnie natomiast liczba długich pozycji spekulacyjnych, co mogłoby wskazywać, że coraz większa liczba inwestorów zaczyna dostrzegać sygnały odwrócenia na rynku „czarnego złota”.
Z kolei rynek złota znalazł silny impuls do odbicia i po okresie stagnacji i testowania linii 1200 USD za uncję w ciągu zaledwie 3 tygodni wzrósł o ponad 10% i zbliżył się do granicy 1300 USD za uncję (21 stycznia w trakcie dnia linia ta została nawet pokonana).
Złoto wydaje się być wyjątkiem potwierdzającym regułę na silnie spadkowym rynku surowców. Analitycy zwracają uwagę na poziom wyprzedania, który możne stanowić o możliwości wyhamowania tego trendu. Jako przykład wskazują rynek miedzi, który jest wyprzedany w stopniu największym od jesieni 2008 roku.